O życiu po mojemu

0
70

Chyba zacznę pisanie dzisiejszej notatki od sporządzenia jej planu. Tyle mi się w głowie kołacze i o wszystkim chciałabym choć pokrótce napisać, bo z wrażenia całą noc nie spałam i przez to jestem okrutnie zmęczona. A więc;

1. Katastrofa w Smoleńsku
2. Okrucieństwo małych dzieci
3. Puszczalskie dziewczyny

Skoro plan mam już za sobą, zaczynam od początku. Katastrofa w Smoleńsku… Nie jestem żadnym ekspertem, nie mnie oceniać, czy to był zamach, czy nieszczęśliwy wypadek, ale ludzie zastanówcie się. Kto mądry i racjonalnie myślący uwierzy, że to była tylko i wyłącznie wina pilota? Chyba nikt. Po pierwsze jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś takim, że pilot sam może sobie wydać pozwolenie na lądowanie. Tym bardziej jeśli podczas lądowania panowała gęsta mgła znacznie utrudniając i zawężając pole widzenia. Tutaj warto przytoczyć słowa jednego z pilotów “O kurwa…” Przecież wyraźnie był zaskoczony. Nie wiedział, gdzie samolot się znajduje. Dostał błędne współrzędne, dlatego też zdziwił się, że zahaczyli o drzewo. Ponadto lotnisko było nieoświetlone. Pamiętacie akcję z wkręcaniem żarówek tuż po katastrofie? Poza tym ta sama załoga tydzień wcześniej lądowała na tym samym lotnisku. Wtedy jakoś nic się nie stało. Wszyscy zrozumieli polecenia wydawane po rosyjsku, a ponoć  polscy piloci nie znali rosyjskiego (na ten debilny argument aż się scyzoryk w kieszeni otwiera). Miejsce tragedii zostało niedokładnie posprzątane. Części ludzkiego ciała, dokumenty etc walały się po polu… W ogóle sam fakt, że drzewa wokół lotniska zostały wycięte dopiero po katastrofie to czysta kpina ze strony Rosji. A co w tym wszystkim jest najgorsze? Debilizm polskich władz (czyt. wspaniałomyślny prezydent z wąsami i nie umiejący się wysłowić premier). Fakt, że Ci dwaj panowie zgodzili się w ogóle oddać śledztwo Rosjanom jest niezbyt zabawnym żartem. Pal sześć już to śledztwo, ale zgodzić się i przyznać rację raportowi władz rosyjskich, że calutka wina leży po stronie polskiej, że mamy niewyszkolonych, nieudolnych pilotów, którzy zabijają prezydenta i najważniejszych ludzi w państwie? Tusk aż tak boi dupę przed Rosją? A Komorowski, jaki ma interes w tym, że jeszcze zwala winę na bogu ducha winnego, nie mogącego się już obronić pilota? Jak można przynosić taki wstyd Polsce na cały świat? Nie dość, że już się z nas śmieją, to teraz będą myśleli, że nie jesteśmy w stanie obronić własnego prezydenta.
Jak było naprawdę? Nigdy się nie dowiemy. Ale nigdy też nie uwierzę, że to był nieszczęśliwy wypadek. Rosjanie maczali w tym palce i chyba każdy przyzna mi rację.

Nie popieram ani lewicy, ani prawicy. Jestem właściwie bezstronna. Na wybory nie chcę chodzić, bo dla mnie to bezsens. A wybieranie między większym i mniejszym złem to głupota. Za rządów Kaczyńskich było, jak było, ale czy teraz jest lepiej? Nie! Podnieśli vat, zabrali dane przez PiS podwyżki (mówię tu odnośnie moich rodziców), mama pracuje społecznie, jak jakiś więzień, koszmar.
Wielce polityka prorodzinna miała być, a weź tu teraz urodź dziecko, jak vat na ubranka wzrósł aż do 23%?! Dziecko rośnie, rozwija się, cały czas potrzebne są nowe ubranka. Skąd ludzie mają brać na nie pieniądze skoro wszystko podrożało? Niedawno widziałam reklamę zachęcającą do rodzenia dzieci, bo niby społeczeństwo nam się starzeje, a sami do tego doprowadzają. Ciekawe kto im teraz będzie rodził dzieci?
A właściwie jakim prawem za nasze ciężko zarobione pieniądze łatają dziurę budżetową? Opodatkować kościół, zabrać pensje posłom (tak, jak to w niektórych krajach politycy pracują społecznie, poza tym mają normalne prace, jak każdy inny człowiek) i dziura załatana z nadwyżką. Ale nie, lepiej sobie nalać do koryta, a szarego obywatela zdeptać. Szczerze? To chyba podwiążę sobie jajniki (przepraszam za dosłowność), bo umierając nie będę w stanie znieść myśli, że moje biedne dziecko zostaje na tym świecie w tym debilnym kraju.
Świat dąży do samozagłady. I albo sami się wyzabijamy, albo zniszczone przez nas środowisko odmówi nam posłuszeństwa.
Zeszłam z tematu, ale najbardziej na świecie wkurza mnie bezradność i niesprawiedliwość. To uczucie, że nie mogę nic zrobić, rozdziera mnie!

Kolejna rzecz, o której chciałam napisać to owe okrucieństwo dzieci. Byłam dzisiaj w przychodni i czekając na swoją kolej słyszałam rozmowę lekarki z małym dzieckiem, bo akurat przede mną weszło do gabinetu dziecko z mamą. Na oko dziecko mogło chodzić do 2-3 klasy podstawówki. Nie podsłuchiwałam. Rozmawiali na tyle głośno, że wszyscy ludzie w poczekalni patrzyli zdezorientowani po sobie (btw. takie uczucie, jak ktoś się za głośno spowiada :p). Z całej tej rozmowy zrozumiałam tylko tyle, że dziecko przyszło z mamą po poradę. okazało się, że jest ’szykanowane’ przez jakieś inne dzieci, boi się chodzić do szkoły etc. Nie musiałam ani słuchać, bo wiem, jak jest. Wystarczy, że przejdę się do mamy na jedną przerwę i ogarnia mnie przerażenie, jakie pokolenie rośnie. Ale to nie wina dzieci według mnie. Dzieci potrzebują wzorców, a jakim wzorcem są wiecznie pijani, rozwiedzeni, kłócący się, bijący się, przeklinający rodzice… Tak mniej więcej wygląda większość polskich domów, nie ma się co czarować. Ponadto jak dziecko może być uczciwe i spokojne, kiedy w domu uczone są nienawiści do świata i ludzi. Rodzice mają wiecznie tylko pretensje do szkoły i nauczycieli, a w sobie żadnej winy nie widzą.
Straszne rzeczy zaczynają się wyrabiać. Z roku na rok jest co raz gorzej. Dawniej tak nie było. Pamiętam moją klasę – zdyscyplinowaną, spokojną. Teraz jeden wrzask, pisk, bójka. Naprawdę szczerze boję się o moje dzieci…

Ostatnia sprawa, o której chciałam napisać, ale już kiedyś pisałam, mianowicie o jednej z moich koleżanek z klasy. Co ona ostatnimi czasy wyprawia… Aż jej były złapał ją ostatnio na mieście i powiedział, żeby się opamiętała. Pół miasta wie o tym, co działo się w sylwestra, po którym ma poobdzierane kolana i to bynajmniej nie przez to, że się przewróciła… Nie mnie ją oceniać, jej życie. Ale z tego, co mówiła nawet matka ostatnio powiedziała jej, że się szmaci. Dla mnie usłyszenie takich słów od matki byłoby równoznaczne z największą hańbą. A po niej to spłynęło. Z fajnej, wartościowej dziewczyny stała się dziewczyną na jeden wieczór. Dopuszczalne jest dla mnie częste zmienianie partnerów seksualnych, ale w wieku 20+, 30+ i więcej. Ale mając 18 lat, co kilka dni puszczać się z innym… Ona nie potrafi kochać, nie potrafi być wierna.
A może to ja jestem staroświecka i “wstydzę się swojej seksualności”. Ostatnio nawet stwierdziłyśmy z koleżanką, że chyba zostawimy swoich facetów, bo “to wstyd być tak długo wierną”…

Tyle, nic więcej nie mam teraz do dodania. Świata nie zmienię, a przyzwyczajać się do niego też nie mam zamiaru. Może jutro rano się nie obudzę, więc po co się zżymać. Mam Kubę, przy którym pierwszy raz poczułam co to znaczy być naprawdę szczęśliwą, kochaną i piękną. Mam wspaniałą mamę, bez której nie wyobrażam sobie życia. A reszta? Reszta się nie liczy. Zbyt krótko żyjemy na tym świecie, żeby starać się każdemu dogodzić., przypodobać. Jestem egoistką? Nie, po prostu życie pokazało mi się już od każdej strony.