Na początek zachęcam do przesłuchania TEJ piosenki.
Co tu dużo mówić? Jakoś tak mam dobry humor. Wczoraj wróciliśmy z Bieszczad. Oczywiście fakt ten nieco mnie przeraża, że to już po. Tyle czekaliśmy na ten wyjazd, tyle planowaliśmy, tak bardzo się przykładaliśmy i już wszystko się skończyło. Dodatkowo żal serce ściska, że postanowiliśmy z Kubą narazie nie jeździć w Bieszczady. Tzn tylko do domku, bo tak to czekamy lata i możliwości wyjazdu pod namiot. Domki jednak pochłaniają spore pieniądze, o które naprawdę ciężko.
Ten wyjazd był jakiś taki szczególny dla mnie. Ściskając ciepłą dłoń Kuby, spokojnie spacerowaliśmy utartymi szlakami, wspominając dawne wyjazdy, nasze początki, wypady ze znajomymi i planując kolejne, jeszcze ciekawsze. Czułam się tak, żeby nie powiedzieć beztrosko, bo nie wiem, czy to nie za duże słowo.
Trochę bezładnie piszę, ale staram się opisać wszystko. A właściwie wszystkie emocje, które mi towarzyszyły. A było ich naprawdę sporo i szczerze mówiąc nie wiem, czy były to emocje pozytywne, czy negatywne. Zaraz w pierwszy dzień Kuba pod schodami wynalazł dwa przedziwne, ale super wygodne leżaki. Tak więc rozłożył je przy kominku i w drugi wieczór ja z butelką cin cina w ręce, on z butelką piwa, leżeliśmy wpatrując się w ogień i rozmawiając. Tak o wszystkim i o niczym. Najpierw ja (zupełnie nie wiem dlaczego) zaczęłam coś wspominać o dawnych ‘miłościach’. Takich podstawówkowych, gimnazjalnych, zupełna dziecinada. Więc Kuba w ramach rewanżu zrobił to samo. Ot zwykła szczerość, choć już nie raz rozmawialiśmy na takie tematy. I przyznaję się bez bicia, że w pierwszej chwili poczułam ukłucie jakiejś zazdrości? Nawet nie wiem, czy można to nazwać zazdrością. Bo czy można być zazdrosnym o kogoś kogo już nie ma i o coś, co dawno minęło i było tylko mrzonką małolata? Mimo wszystko coś mnie tknęło, że to nie o mnie tak opowiada, że to nie ja byłam Jego pierwszą miłością. Ale po chwili zastanowienia wypadało mi się popukać w głowę, no ale przy Kubie nie było jak. Przecież to ja jestem Jego pierwszą i jedyną miłością! To ze mną, a nie z tamtymi leżał wtedy przed kominkiem. To mi, a nie im mówi, że kocha. Poza tym, co by mi było z Jego ‘miłości’, gdyby kiedyś o mnie opowiadał jakiejś dziewczynie tak, jak mi. Nie chciałabym być tylko opowieścią, wspomnieniem. Jestem tu i teraz z Nim i naprawdę to doceniam.
Czasami, jak każda baba mam momenty zwątpienia, wydaje mi się, że Kuba tak naprawdę mnie nie kocha, że jest ze mną właściwie nie wiem dlaczego, po prostu jest. Na szczęście na tyle już się przy nim nauczyłam i na tyle mnie życie nauczyło, że szybko takie głupoty wylatują mi z głowy. Kuba jest zbyt dosłowny, zbyt bezpośredni, by coś udawać. Gdyby zupełnie nic do mnie nie czuł, zostawiłby mnie. Poza tym ja widzę, jak on mnie kocha. “Wiem, że miłość połączyła nas” – po prostu
Jejku, ale się wylewna zrobiłam ;p Ale jakoś mi lżej na sercu przez to.
Tak poza tym, ferie dopiero trwają cztery dni, a ja czuję, że to aż cztery dni. Tyle pracy mnie czeka, nauki, wizyt u lekarzy. Chyba zacznę robić zapisy w kalendarzu.
A tak przede wszystkim to muszę się wyspać!