Jest pierwsza w nocy. I ja zamiast siedzieć u koleżanki na imprezie, siedzę przed kompem i połykam własne łzy. To, co się działo jeszcze godzinę temu, przechodzi ludzkie pojęcie. Nie będzie mnie jakiś facet wyzywał od szmat i “wypierdalał mnie (z niewłasnego) domu”. Przepraszam za dosłowność, ale inaczej się tego ująć nie da.
Nikt mi nie uwierzy, ale wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam! Tak się cieszyłyśmy na tą imprezę. Tak się przygotowywałyśmy. Nakupiłyśmy wałówki, alkoholu i…było super. Po prostu cudownie. Dawno nie byłam na takiej imprezie. Same baby, kupę śmiechu i dobrej zabawy. Trochę przesadziłyśmy z alkoholem, więc gospodyni na chwilę wyszła do ubikacji, po czym jej facet, z którym zerwała już miesiąc temu zaczął do niej wydzwaniać. Za jakieś pięć minut przyjechał. Zadzwonił dzwonkiem do drzwi, a gospodyni kazała otworzyć. Więc nie będę się sprzeciwiać. Otworzyłam i usłyszałam kilka szmat i wypierdalaj. Później przyszedł czas na mają koleżankę. Żadna inna nie odważyła się z nim rozmawiać, bo każda się go bała. Psychopata, wariat. Żałuję, że mnie nie uderzył. Wtedy pożałowałby, że się urodził.
Na moje pytania kim on wgle jest, że się tak rządzi? Odpowiadałam, że jej facetem. Żal dupę ściskał, jak się tego słuchało… Niech mi tylko kiedyś powie, że do niego wróciła, to się chyba do niej nie odezwę. Za to wszystko, co on robi. Nie chodzi mi o mnie. Może mnie nawet od kurw zwyzywać, mam to gdzieś. Ale za to, jak ją traktuje, nie odezwałabym się do niego nigdy więcej! Dobrze, że siostra po nią przyjechała i wzięła ją do siebie (jej rodzice są za granicą) i wyjebała tego skurwysy**, bo inaczej nie da się powiedzieć.
Zawsze, zawsze, jak była u niej impreza to musiał być on! Nikt go nie zapraszał, nikt go tam nie chciał, ale musiał przyjechać. Wielki obrońca uciśnionych się znalazł.
Nie wiem, jak to teraz będzie. Boję się do niej napisać, że on to przeczyta. Ale co mi też zrobi? Na policję to my możemy zadzwonić, za najście i wyzywanie…
Mój samochód został pod jej domem, bo miałam u niej spać. Przyjechał po mnie Kuba ze znajomym. Co ja bym zrobiła bez tego Kuby. Ze łzami w oczach dzwoniłam do niego i choć nie mógł do mnie sam przyjechać (bo też się napił z kolegami), ściągnął kolegę i przyjechał mi na pomoc.
Taka wściekłość, taki żal! Chcę do Kuby!